Jeżeli mieszkasz w bezpiecznej odległości (ok 100-400 km) od mamusi tudzież kochanej teściowej mam dla ciebie kilka niezawodnych sposobów, jak sprawić, żeby żadna się do ciebie nie odezwała co najmniej przez pól wakacji. To sposoby banalnie proste, ale bardzo skuteczne.
Jeżeli mieszkasz w bezpiecznej odległości. Ok. 100-400 km od mamusi tudzież kochanej teściowej mam dla ciebie kilka niezawodnych sposobów, jak sprawić, żeby żadna się do ciebie nie odezwała co najmniej przez pół wakacji. To sposoby banalnie proste, ale bardzo skuteczne.
Wyślij dzieci na wakacje do babci.
Najlepiej narajać je już dwa tygodnie wcześniej, tydzień przed wakacjami zadzwonić do babci z hasłem: dzieci chcą do ciebie. One już nakręcone mało nie eksplodują z emocji przed wyjazdem, babcie ściska serce, że wnunie tęsknią, ty masz luz-wyjadą. Po trzech dniach dostajesz pierwszy telefon z pytaniem o inny zestaw ciuchów, choć spakowałaś wszystko, co masz dla nich w domu, nawet to, co było przeznaczone na przyszły sezon. Babcia wymaga konkretnych spodenek, bo te, modne i wygodne, według niej „nie leżą".
Do tego zaczyna marudzić, że dzieci są rozwydrzone.
-A słodycze mamusiu im dajesz?
-Jakie słodycze? Rano lizaczek, potem jakieś chipsy i tylko napój wiśniowy.
JeŻu przenajświętszy! To ty dajesz od lat dziewięciu tylko źródlankę, marchewkę do chrupania, a ta "gównem" dzieci pasie i ma problem, że są pobudzone. Po tygodniu zaczynacie warczeć przez telefon, po dwóch jedziesz po dzieci, wychodząc, trzaskasz drzwiami.
Zaproś mamusię do siebie.
Wizyta zmienia się w wizytacje zaledwie po dwóch dniach. Dzieci za dużo mówią, za szybko biegają, za mokre są, gdy bawią się w błocie. Poziom hałasu w domu jest nie do zniesienia, a twoja migrena wynika ponoć z nieposłuszeństwa twojego potomstwa. Kolejne dni wcale nie są lepsze. Kwiatki mają za sucho, działka zachwaszczona, zabawek za dużo, a pies za bardzo śmierdzi.
-Mamusia, ale o coś konkretnego ci chodzi?
-Nie, nie, po prostu nie po mojemu...
I prawidłowo, w moim domu moja racja ma być mojsza.
Wyjedź z mamusią na urlop.
Jedziesz nad nasze polskie morze? Wpadasz nagle na pomysł, że skoro w aucie masz jedno wolne miejsce, zabierzesz mamusię, wmawiając jej, że rozerwie się trochę na dancingach, a w myślach widzisz ją jako opiekunkę do dzieci. W dniu wyjazdu jesteście zapakowaniu pod podsufitkę, a mamusia wyskakuje z walizą, która nie zmieściła by się na pakę toyoty hilux tudzież dodge ram. Wypakowujesz się, pozbywasz połowy rzeczy. Oczywiście w razie zmiany pogody-a tak będzie-zostajesz z gołą dupą. Pakujesz walizę mamusi i jedziecie. Po drodze słuchasz mimowolnie jej złotych przebojów na religijną nutę. Na miejscu okazuje się, że twoja wizja urlopu zostaje zmodyfikowana. Jej serdeczna koleżanka Helcia i sąsiad Józio również przyjechali. Babcia całe dnie odsypia, nocami imprezuje. Średnia wieku wokoło ciebie to 60 plus, ty, zamiast wypocząć masz na głowie dzieci, babcię i jej towarzystwo, nocą balujące przy rytmach z lat 60. W dzień rozprawiające o prostacie i hemoroidach. Na koniec urlopu nasz ochotę wyć, nie czynisz jednak tego, gdyż nie masz już siły.
Kto jeszcze przed urlopem, kto wraca?
Ja właśnie przyjechałam do mamy po dzieci...
23 komentarze
hehheeh czyli co.... teraz pół wakacji "spokoju"? :D
OdpowiedzUsuńWywiozę toto na kolonie, babci przejdzie i abarot zaczniemy nasz teatrzyk ;)
UsuńOsobiście zwyczajnie milczę :P
OdpowiedzUsuńJak tego dokonujesz? Mój niewyparzony pysk się nie umie utrzymać na wodzach ;)
UsuńUrlop? Yyy nie istnieje :D
OdpowiedzUsuńDlatego samotne wyjście po bułki nazywamy urlopem ;)
UsuńWakacje z mamusią są najlepszejsze hhahahha :D
OdpowiedzUsuńZ gógy skazane na niepowodzenie
UsuńMam 19 lat, więc mam nadzieję, że przypadnie mi w przyszłości jakaś teściowa z wrodzoną empatią i zrozumieniem, że to już nie komuna... Zresztą, czy taka w ogóle istnieje?
OdpowiedzUsuńZ przydziału każda zołza ;)
UsuńJa wolę moją teściową od mamy, serio. Od mamy dzieli mnie 40km, a 400 wcale nie byłoby za dużo. Z mamą mego Niemałża dogadujemy się o wiele lepiej, czasem się poróżnimy, jak to ludzie, ale suma sumarum mieszkanie z nią to prawdziwa przyjemność.
UsuńA ja mam właśnie mamusię u siebie. A na dodatek jestem w trakcie jako takiego urządzania chałupy. Resztę po prostu przemilczę...;)
OdpowiedzUsuńprzytulam
Usuńmoich (Wandzi i Renaty - kolejność właściwa) :) tak się nie da doprowadzić do kłótni :D
OdpowiedzUsuńMarysia jest bardzo grzecznym i ułożonym dzieckiem, nie sposób się o nią kłócić ;)
UsuńU nas obie i mamusia i teściowa mieszkaja bardzo daleko (500 i 1700 km) wiec nie często się widzimy. Ale i przy tych okazjach potrafią wcisnąć swoje trzy grosze we wszystko.
OdpowiedzUsuń"a ta paprotka ma tu za sucho"? ;)
Usuńa jak się mieszka z teściową???? mi wystarczy fakt, że nie zabiera nigdzie swojej JEDYNEJ wnuczki mając ja "pod ręką" to mi wystarczy by sie z nia pokłócić :)
OdpowiedzUsuńMieszkam z teściową, znaczy piętro nad nią ;) Jednak mamę mam 130 km od siebie i nie narzekam :P
UsuńJeszcze lepiej pojechać na wakacje i z mamą i z teściową :D
OdpowiedzUsuńSamobójstwo :P
UsuńMy byliśmy z Teściową na wakacjach i faktycznie robiła za opiekunkę do dzieci, więc chwała jej za to ;)
OdpowiedzUsuńZacznij ją wypożyczać ;)
Usuń